*

Masz 0 produktów w koszyku

Mongolia 07

Wyprawa siedmioosobowej grupy zorganizowana przez Piotra Gogosza w 2007 roku

Termin: 01.07 – 07.08.2007

Grupa: 7 osób

W dniu 30 czerwca o godz. 18.15 wyjechaliśmy z dworca w Przemyślu – i do Lwowa przyjechaliśmy o godz. 22.30 czasu ukraińskiego (1 godzina różnicy wobec czasu polskiego, do przodu) – koszt biletu – 23 złote

Od czasu wejścia traktatu z Szengen podobno zlikwidowano połączenie kolejowe Przemyśl – Lwów. Przed traktatem stało się w kolejce samochodów po kilkanaście godzin, obecnie praktycznie przekracza się granicę z marszu. Pociąg relacji Lwów – Moskwa odjeżdżał dopiero na drugi dzień rano więc nockę spędziliśmy drzemiąc w poczekalni dworca na pierwszym piętrze płacąc 5 grywien od osoby.

W dniu 1 lipca o godzinie 8.11 nasz pociąg ruszył ze stacji Lwów, by w dniu 2 lipca o 9.30 zameldować się na dworcu Jarosławskim w Moskwie. Mając kilka godzin do odjazdu naszego pociągu postanowiliśmy chociaż na krotko zawitać na Plac Czerwony. Metrem (bilet 18 rubli) przejechaliśmy na dworzec Kijowski, skąd odjeżdżał pociąg do Irkucka. Tam, w przechowalni zostawiliśmy nasze bagaże płacąc za duży bagaż po 25 rubli za godzinę, a za mały 15 rubli. Następnie metrem przejechaliśmy na stacje o nazwie Obchod, skąd już bardzo blisko na Plac Czerwony. Nie mając za wiele czasu na zwiedzanie przespacerowaliśmy się po placu, podziwialiśmy cerkiew Bł. Wladymira i po okrążeniu Kremla wróciliśmy na dworzec.

Z Moskwy nasz pociąg (wagon plackarnyj) wyruszył w dniu 2 lipca o godz. 13.35 (czasu moskiewskiego, dwie godziny do przodu wobec naszego) i w dniu 6 lipca o godz. 5.26 wjechał na dworzec w Irkucku (różnica czasowa 7 godzin do przodu). Nie ma co robić większych zapasów żywności na te trasę, gdyż na każdej większej stacji, choć są one oddalone od siebie często o kilka godzin jazdy, można kupić jedzenie. Na peronach stoją „babuszki”, które za 50 – 60 rubli oferują jeszcze ciepłe, gotowe zestawy obiadowe. U babuszek kupić można również chleb, konserwy, owoce, warzywa, suszone ryby, lody i słodycze. W pociągu również jest wagon restauracyjny, jednak ceny są o wiele wyższe. W każdym wagonie, u opiekunek tzw. prowadnic można kupić za 30 rubli piwo. Początkowo w planie mieliśmy zamiar kupić bilety na dalszą trasę i jechać od razu do Ułan Bator, ale wolne miejsca można było dostać dopiero na 8 lipca. Mając wizy rosyjskie postanowiliśmy dwa spędzić nad Bajkałem. Żeby uniknąć problemów związanych z wizą rosyjską na drogę powrotną, znając przypuszczalny czas powrotu, zakupiliśmy bilety na trasę Irkuck – Moskwa płacąc za bilet 314 złotych (wagon plackarnyj), oraz od razu bilety z Moskwy do Lwowa płacąc 135 złotych za bilet (wagon plackarnyj). W ten sposób, kupując w Ułan Bator bilet do Irkucka nie potrzebowaliśmy wizy rosyjskiej w drodze powrotnej. W międzynarodowej kasie biletowej dworca w Irkucku, mieszczącej się na pierwszym piętrze kupiliśmy również bilety do Ulan Bator na dzień 8 lipca, płacąc 262 złote za bilet (wagon kupiejnyj, innego nie sprzedadzą). W Irkucku wymieniliśmy w banku dolary na ruble po kursie dokładnie takim samym, jaki był w kantorze w Moskwie to znaczy 1 USD = 25,26 rubla. Aby dostać się do banku wsiedliśmy do stojącej bezpośrednio przed dworcem „marszrutki” nr 16 i pojechaliśmy w kierunku centrum miasta. Marszrutka, z którą spotkaliśmy się we Lwowie to kilku lub kilkunastoosobowy bus kursujący po całym mieście, gdzie opłata za przejazd bez względu na długość odcinka wynosi 10 rubli. Płaci się przy wysiadaniu z busa bezpośrednio kierowcy i nie ma co czekać na bilet bo takie nie są wydawane. Wysiedliśmy w pobliżu Filharmonii i cofając się do najbliższego skrzyżowania skręciliśmy w prawo. Tam w odległości 100 metrów, po lewej stronie ulicy znajduje się Bank, w którym można wymienić pieniądze. Na dworzec wróciliśmy tramwajem nr 2 kupując za 6 rubli bilet u motorniczego.

Mając dwa dni do odjazdu pociągu postanowiliśmy pojechać do oddalonej o około 60 kilometrów od Irkucka miejscowości Listwianka, leżącej nad Bajkalem. Chcąc dostać się do marszrutek jadących nad Bajkał musieliśmy przetransportować się na dworzec autobusowy. Wsiedliśmy do tramwaju nr 2 i pojechaliśmy w kierunku centrum miasta. Pytając pasażerów, gdzie jest dworzec, wysiedliśmy na 7 przystanku licząc od dworca kolejowego. Potem jeszcze około 500 m prosto ulicą i zobaczyliśmy budynek dworca. Tam wsiedliśmy do busa płacąc za bilet 70 rubli. Należy uważać, gdyż w naprzeciw dworca autobusowego stoją również busy, ale bilet do Listwianki kosztuje 200 rubli od osoby. To chyba prywaciarze. W Listwiance rozbiliśmy namioty bezpośrednio nad jeziorem, w miejscu do którego dotarliśmy przechodząc przez całą miejscowość i płatny camping. Tam za darmo można postawić namioty w pięknym otoczeniu.

W dniu 8 lipca o godz. 15.45 wyjechaliśmy z Irkucka i w dniu 10 lipca o godz. 7.05 dotarliśmy do stolicy Mongolii – Ułan Bator (róznica czasowa sześć godzin). Na dworcu od razu otoczyło nas kilka osób proponując nocleg. Wybraliśmy kwaterę „U Ayuny” mieszcząca się w pobliżu klasztoru Gandan,w jednej z bocznych uliczek, posesja nr 4. Za nocleg ze śniadaniem płaciliśmy po 4 USD.

Wcześniejsze problemy z zakupem w Irkucku biletów do UB wiązały się ściśle ze świętem Naadam obchodzonym w Mongolii co roku w dniach 11- 13 lipca dla uczczenia rewolucji mongolskiej z 1921 roku. W tym czasie większość Mongołów przebywających za granicą ściąga do kraju chcąc wziąć udział w uroczystościach związanych z tym świętem. Słowo Naadam z mongolskiego tłumaczone jest jako „ Trzy męskie zabawy (gry).” W trakcie obchodów tego święta rozgrywane są zawody w trzech dyscyplinach: zapasach, strzelaniu z łuku oraz wyścigi konne. Festiwalowi towarzyszą również imprezy dodatkowe m.in. koncerty muzyki i pieśni mongolskiej. Bilety na uroczystość otwarcia odbywającą się na stadionie głównym w UB należy rezerwować z dużym wyprzedzeniem. Koszt biletu na imprezę otwarcia to około 10 USD. W późniejszych godzinach można wejść na stadion płacąc około 5 USD. Zawody łucznicze odbywające się tuz obok stadionu ogląda się za darmo.

W drugim dniu święta Naadam na rozległych przestrzeniach około 10 kilometrów za miastem odbywają się wyścigi konne, gdzie na 15-25 kilometrowej trasie rywalizują chłopcy w wieku około sześciu lat. Coraz częściej w wyścigu udział biorą również dziewczynki. Na teren wyścigu dojeżdżają z miasta busy, w których za przejazd płaci się 5000 tugrików. Jedną z atrakcji jakie również przeżyliśmy w UB był koncert narodowego zespołu mongolskiego. W tym celu udaliśmy się do dzielnicy, w której pomiędzy blokami stała wielkich rozmiarów jurta, gdzie mieściła się restauracja. Wnętrze jurty było bardzo przestronne, a cała konstrukcja podtrzymywana była na kilku kolumnach. Na środku, zgodnie ze zwyczajem stał piecyk, którego komin wychodził przez dach. Na głównej ścianie jurty wisiał portret Czyngis Chana, a zaraz pod nim ustawiono instrumenty. Po bokach stało kilka ładnie nakrytych stolików. Byliśmy pierwszymi gośćmi, więc mogliśmy wybrać sobie najlepsze miejsca. Po zajęciu miejsc przy stolikach podszedł do nas kelner, któremu zapłaciliśmy po 8 dolarów, gdyż taki był koszt wstępu. Okazało się, że w tych ośmiu dolarach były dwa gorące posiłki, deser, napoje i oczywiście koncert. Tuż przed dziewiętnastą do jurty weszli członkowie zespołu i od razu zasiedli do instrumentów. W skład zespołu wchodziły cztery młode kobiety i dwóch mężczyzn. Wszyscy ubrani w kolorowe stroje z tradycyjnymi czapeczkami na głowie. Po chwili z instrumentów popłynęła przepiękna, nastrojowa muzyka. Siedzieliśmy w skupieniu wsłuchani w mongolskie melodie i gardłowy śpiew homi. Oprócz nas w koncercie uczestniczyło tylko dziesięć osób, więc czuliśmy się bardzo wyróżnieni. Po koncercie zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia z członkami zespołu, a ja za 15.000 tugrików kupiłem ich płytę, którą bez przerwy słuchaliśmy na kwaterze u Gana. Po powrocie z koncertu jeszcze długo siedzieliśmy na tarasie z naszymi współlokatorami, opowiadając o przeżyciach bieżącego dnia.

W samym Ułan Bator oprócz tradycyjnych środków transportu można korzystać z autostopu. Otóż w każdej chwili wystarczy zatrzymać się na skraju chodnika i machnąć ręka na nadjeżdżające samochody. Prawie natychmiast zatrzymuje się auto i podwozi nas tam, gdzie sobie życzymy. Niektórzy kierowcy zerują licznik licząc 1000 T za kilometr, lub biorą za podwiezienie dwa lub trzy tysiące tugrików bez względu na długość jazdy. Wstęp do muzeów to przeważnie koszt 3000 tugrików, w niektórych miejscach dodatkowo płaci się za możliwość robienia zdjęć, od 3000 do 5000 tugrików.

Za pośrednictwem naszego gospodarza o imieniu Gan wynajęliśmy siedmioosobowego UAZ-a wraz z kierowca i ruszyliśmy w podróż po Mongolii południowej i środkowej. Umówiliśmy się, że za każdy dzień podróży zapłacimy 45 USD oraz będziemy płacili za paliwo. W ciągu dwunastodniowej podróży po Mongolii (12 x 45USD = 540 USD) przejechaliśmy 2550 km płacąc za paliwo 400 USD co dało w sumie kwotę 940USD. Dzieląc tę kwotę na ilość uczestników tj. siedem osób koszt przejazdu wyniósł 134 USD na głowę.

Po powrocie do UB mieliśmy jeszcze pięć dni na zwiedzanie i zrobienie zakupów i łącznie noclegi kosztowały nas 8 dni x 4 USD = 32 USD na osobę.

Opłaty na rogatkach i wstępy do Parków Narodowych to bilety w cenie 2000 – 3000 tugrików od osoby. Na ten cel w sumie każdy z nas wydał 25 USD. Tak się składało, ze podczas naszej „objazdówki” po Mongolii zawsze udało nam się zjeść ciepły posiłek w barze lub restauracji. Głównym jedzeniem jakie spożywaliśmy był ryż z mięsem baranim i zestawem surówek. Taki obiad kosztował około 1500 tugrików. Zawsze kupowaliśmy obiad naszemu kierowcy, jak również jadł on z nami przygotowywane przez nas śniadania i kolacje. Podobną cenę za obiad należy zapłacić w restauracjach w UB. Alkohol w Mongolii jest bardzo tani i za półlitrową butelkę 40 % wódki w sklepie zapłacimy 2000 tugrików. Piwo w sklepie kosztuje około 800 tugrików, a w restauracji jest dwa razy droższe. W sklepach w małych miejscowościach zawsze można kupić świeży chleb i rożnego rodzaju napoje. Nie brak też polskich produktów, a najczęściej spotykane to ogórki konserwowe i słodycze.

Po wielu niesamowitych przygodach i przeżyciach, bogatsi duchowo musieliśmy wracać do domu. W dniu 31 lipca o godz. 19.35 wyjechaliśmy z Ułan Bator, a do Irkucka przybyliśmy w dniu 2 sierpnia o godz. 2.20 (wagon kupiejny, koszt biletu 135 złotych!).

Nasz pociąg do Moskwy odjeżdżał dopiero o 17.27 więc mieliśmy czas na zwiedzanie miasta. O wspomnianej godzinie wyruszyliśmy z Irkucka do Moskwy, gdzie na miejsce przyjechaliśmy w dniu 6 sierpnia o godz. 4.41 (wagon plackarny, koszt biletu 314 zł).

Następnie z dworca kijowskiego metrem przetransportowaliśmy się na dworzec Jarosławski, skąd jeszcze w tym samym dniu o godz. 12.35 wyruszyliśmy do Lwowa, wjeżdżając na peron dworca tego „polskiego” miasta w dniu 7 sierpnia o godz. 10.10 (wagon plackarni, koszt biletu 135 zł). Był okres wakacyjny, więc nie kursował pociąg relacji Lwów - Przemyśl z godz. 14.00, więc powrotna drogę pokonaliśmy busami, przechodząc granice pieszo. Na dworcu w Rzeszowie, gdzie czekała na mnie rodzina stawiłem się w dniu 7 sierpnia o godz. 17. Jedna z najpiękniejszych podróży mojego życia dobiegła końca. Mam nadzieję, że nie ostatnia.

Szczególne podziękowania Pani Munhtuja za opiekę i role tłumacza oraz Panu Edwardowi Gierut z firmy „JAFAR” Jasło i Ryszardowi Mastej „Centrum Zdrowia” Jasło za okazaną pomoc finansową.

 

*